Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/41

Ta strona została przepisana.

Pragnę; dzisiaj do wieczoru
Rozmawiałem z pięcią jeno.

sirena.

A! niechże się niebo święci,
Znalazł się mężczyzna stały!
— Co do mnie, nie szukam chwały,
Lecz jestem panią dziewięci.

manryk.

Wierzę pannie i szczerotą
By odpłacić, jestem skory
Kochanek moich fawory
Zwierzyć ci: ten kosmyk oto
Zakręcał się w loczki przódy
Czarniuchue; spójrz, jeśli łaska;
Był męczennikiem żelazka
I spowiednikiem obłudy.
Liczę go między zabytki
Cenne mojego sunduka.
Oceń, proszę, wdzięk tej kitki:
Jest podobna do buńczuka
Ubranego w srebrne nitki[1].
Ten tu fiszbinowy pręt
Z wielorybiej wyrwan brody.
Potem do gorsetu wzięt,
Był fiszbinem pierwszej wody.
Choć wieloryb budzi wstręt,
Dla dam cenny jest wygody,
Bo powabnym czyni biust
I najniekształtniejszą kibić;
Więc je warto wszystkie wybić
Na ludzkiego rodu gust.
Ten oto trzewiczek mały
— (Pocałunki me go zdarły) —

  1. W oryginale:
    Parece un penacho negro
    De blancas muscas nevado,
    „ubranego w białe robaczki.“ Realizmem tym nie zgorszy się, kto widział w Luwrze obraz Murilla „Le Pouilleux.“