Ta strona została przepisana.
Tak nam w ręku zostanie.
— A ja tymczasem przetrząsnę mieszkanie.
huan.
Pewny bądź, że go złowim.
Wydrzeć nam się nie waży.
lopez.
Stańże zatem na straży
I nie przychodź, aż powiem.
(don huan wychodzi).
(Na stronie).
Jeśli masz tej okropnej
Prawdy dojść: bądź roztropny!
Dzieje świata zachwycę
Zemstą mą niezwyczajną,
Bo uczynię ją tajną.
(Głośno).
Weź, Manryku, tę świecę
I postępuj na przodzie.
manryk.
Ja pragnę, panie, żyć z duchami w zgodzie.
(don lopez hce wejść do alkowy, leonora zatrzymuje go).
leonora.
Nie wchodź, nieśmiałą, mężu, prośbę wnoszę;
Ja odpowiadam za własne pokoje.
lopez (do leonory).
Boisz się?...
manryk.
Ja się boję!
lopez.
Pani, odejdź ztąd, proszę.
(do manryka).
I ty odejdź precz, — bo takich wypadków
Fatalność lepiej przecierpieć bez świadków.
(Bierze świecę i wchodzi; manryk wybiega przez drugie drzwi).
leonora.
Nieszczęście, ach Sireno!
Jaka straszna męczarnia,
Już mię rozpacz ogarnia,
Śmierci czekać mi jeno.