Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/61

Ta strona została przepisana.
lopez.

Patrz-że teraz, Don Huanie,
Jak niepotrzebne szukanie.
Wszystkie sale odwiedziłem, —
Choć wiem, że to ja sam byłem.
Weźże świecę ręką własną
I obacz, gdzie się kto chowa.

huan.

Niepotrzeba, — ani słowa..
Że ty byłeś, już mi jasno.
Wyznaję swoją omyłkę.

lopez.

Nic to; jeślić się podoba,
Przejdziemy dom jeszcze oba..

leonora (na stronie).

Jak przezorny, jak rozumny!

huan (na stronie).

Jaki dzielny, jaki dumny.

sirena (na stronie).

Jaki tchórz!...

lopez (na stronie).

Takim sposobem
Kogo mściwe trapią zmory,
Stosownej czekając pory,
Cierpi, udaje i milczy.






DZIEŃ TRZECI.
SCENA I.
(Plac. Wchodzą don huan i manryk).
huan.

Odzie Don Lopez?

manryk.

Do pałacu
Wszedł i kazał, bym tu postał.

huan.

Idź i powiedz, żem pozostał,
Czekając go, na tym placu.