Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/86

Ta strona została przepisana.

— Owy rycerski kawaler,
Którego w smutnej potrzebie
Chciałem ratować, do lądu
Nie dobił, bo moc go prądu
Porwała; tam go pogrzebie
Muł i zapomnienie...

leonora (mdlejąc).

Biada!

lopez.

Leonoro!... Taka blada!
Żono luba!... Ha, na Boga,
Krew jej skrzepła, zamrożona
Pod marmurem rąk i łona.
Podnieście ją. — Don Huanie,
Sam mój widok w takim stanie,
Nie dziwię się, że ją wzrusza.
Wrażliwa kobieca dusza
Takich rzeczy znieść nie może.
— Nieście ją — lekko, na łoże.

huan (na stronie)[1].

Oto szlachetne i dumne
Serce, co kryjąc obelgę,
Nawet zemście zbija trumnę.
Oto jest zemsta człowieka,
Co cierpi, milczy i czeka.

(don huan i sirena wychodzą, wynosząc leonorę omdlałą).
lopez.

Daliśmy niepospolity
Honorze przykład, jak mściwy,
Ale w mściwości cierpliwy,
Odpłaca się krzywdzie skrytej.
— Jak odegrałem wybornie
Sztukę, gdy linę przeciąłem,
Kiedy wiosło w ręce wziąłem,
By się przybliżyć pozornie,
Naprawdę, by się oddalić.

  1. W niektórych wydaniach niewłaściwie wypuszczone.