Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
—   9   —

Trzepocę nakształt nietoperzy.
Jak kogut kręcą się na wieży.
Raz jestem tam, gdzie djabli wyją.
Raz gdzie Anieli święci żyją;
Raz na królewskim bawię tronie,
Raz w burzycieli jego — gronie.
W zbrodniarzy sercach wzniecam wady
A mędrcom daję dobrej rady;
Współczuję smutek wśród boleści
A radość, gdzie się radość pieści.
Czem jestem? — Lodem czyli zniczem?
Mnie zmysły nie określą;
Ja jestem wszystkiem, jestem niczem,
Bo jestem ludzką — myślą.
DANIEL:
To więc symbolem — twe ubranie?
No, jeśli tak, to go nie ganię.
MYŚL:
Lecz w Baltazara króla grze
Nie będę znaczył nazbyt wiele.
Albowiem będę na jej tle
Dziś tylko błaznem w ludzkiem ciele.
— A teraz precz od burzyciela,
Bo ze mnie błazna — wielki zuch,
Lecz z ciebie mówi Boski Duch,
Tyś jest prorokiem Izraela.
DANIEL:
Ach, wiem-ci, jaki w życia dobie
Rozsądek stacza bój z głupotą,
Lecz uderz trafnie w struny obie,
A dźwięki wnet się zgodnie splotą!