Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

DANIEL:
Co, Bałwochwalstwo? — Biada mi!
MYŚL:
Nieprawdaż, Żydzie, przykro ci?
Ty chciałbyś, żeby wasza wiara,
Klęczała obok Baltazara,
Ha, wtenczas byłby los wasz złoty.
A z ust by znikła pieśń tęsknoty!
(zdala muzyka).
Cyt, słuchaj, co za słodkie tony!
To dla królewskiej drugiej żony.
Lecz zróbmy miejsce, chodźmy tędy,
I stamtąd ujrzysz gód obrzędy!
(oddalają się).
Patrz, jak się trony w słońcu skrzą!
— Ej, do stu djabłów — już tu są.

(Z jednej strony wchodzi Baltazar z Próżnością i zabiera miejsce u tronu; z drugiej strony Bałwochwalstwo w kłębach kadzidła — z liczną świtą).

BALTAZAR (witając Bałwochwalstwo):
O Bałwochwalstwo, sławna Pani,
My całem sercem ci oddani!
Co pereł zdobył Wschód przez lata,
Niech boską twoją skroń oplata!
Bo wszelkie piękno — i przyszłości
Wyblednie wobec twej piękności.
O witaj, witaj, sławna Pani,
My całem sercem ci oddani!
Posągi miasta i ołtarze
I co się złota na nich skrzy,
To wszystko składam tobie w darze,
Poświęcam dziś dla twojej czci.
O Bałwochwalstwo, sławna Pani,