Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
—   14   —

W kajany okuł,
Jęczących w nich do dziś dnia
Wśród murów Babilonu,
Skąd nigdy, nigdy nie powrócą
Na miejsce swej tęsknoty,
Nabuchodonozorze,
Coś zabrał z ich świątyni
Kielichy, złoto i klejnoty,
By niemi zdobić swą koronę.
Dziś ciebie witam jako ojca,
Bom twoim jest dziedzicem.
— Lecz chociaż mnie do szczytu chwały
Wynieśli dziś bogowie,
Choć czuję rzewnie, jak w mem sercu
Twój duch się dziś powtarza,
Choć jestem władcą nad, brzegami
Eufratu i Tygrysu,
To jednak wszystko nie wystarczy
Tu  (wskazując na pierś)  dumie mego serca.
Dopóki ciebie nie wywyższy
Twój syn i — spadkobierca.
PRÓŻNOŚĆ:
O jak olbrzymi w swej potędze!
BAŁWOCHWALSTWO:
Co za majestat w oczach jego!
DANIEL:
O biada tobie, Izraelu!
O Boże, zmiażdż tę pychę!
BALTAZAR:
Oto patrzcie na tę wieżę,
Która dzisiaj sterczy w gruzach!
— By Jehowie opór stawić,