Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
—   18   —

— O rozprósz, Panie, mrok tej długiej nocy,
O pomnij na nas, ześlij nam pomocy!
ŚMIERĆ (jeszcze za sceną):
Poczekaj — przyjdzie tejże jeszcze nocy!

(Kilka tonów na harmonjum z pieśni „Dies irae“; Śmierć wchodzi na scenę).

DANIEL:
Straszydło nocy nigdy nie widziane,
Co patrzysz na mnie tak piekielnie dziko?
Kim jesteś, widmo? — Nigdy nie ujrzałem
Coś podobnego na tym świecie!

(Ponowne dźwięki pieśni „Dies irae“)

ŚMIERĆ:
Proroku Boży, ja wszystkiego końcem,
Co rośnie, kwitnie, czuje na tej ziemi.
— Szatańska zazdrość, co wam nie życzyła
Rozkoszy rajskich, danych wam przez Boga,
I grzech Adama zgubę przynoszący —
Są rodzicami, co mi życie dali.
— A gdy mnie Abla krew na świat ściągnęła,
Od świata tego nic mnie nie oderwie.
Zostanę tutaj jako mściciel Boga,
By jego klątwę srodze wykonywać.
Jam grzechu synem; krążę jako taki
Około życia — najmniejszego ruchu;
Na kwiaty, oczy, usta i rumieńce
Bez serca rzucam swoje szare cienie
I bez litości ściągam wszystko w grób.
Grzech mą kolebką — a me imię: śmierć.
Wyboru nie znam, biorąc również tych,
Co o mnie, śmierci, nie chcą nawet słyszeć.
— A teraz słuchaj, co nas obu wiąże: