Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/110

Ta strona została przepisana.

chybnie.” — „Trzeba udać — odrzekł mój towarzysz — że się na to zgadzamy, a gdy oni będą szli do łaźni, my się wymkniemy nieznacznie.”
Przeczekawszy chwil parę, wyszliśmy pod wodzą Gitona przez portyk do drzwi ubocznych, lecz tutaj pies na łańcuchu takiem nas przyjął szczekaniem, że Ascylt wpadł z przerażenia do podwórzowéj sadzawki. Ja będąc podpiłym i tchórzliwego serca, już bowiem poprzednio napędził mi był strachu pies malowany, pospieszyłem grzebiącemu się w wodzie towarzyszowi na pomoc i podobnież jak on runąłem w sadzawkę. Na szczęście przybiegł odźwierny i uspokoiwszy psa wyciągnął nas drżących. Giton tymczasem umknął przed psem bardzo dowcipnie, rzucił mu bowiem wszystko, cośmy mu byli dali przy uczcie, i tem rozżartą bestyę ułagodził.
Trzęsąc się od zimna, prosiliśmy odźwiernego, aby nas wypuścił za bramę. Lecz on nam na to: „Mylicie się, sądząc, że tędy wyjść można, którędyście weszli. U nas nigdy nie wypuszcza się temi samemi drzwiami. Te oto są do wejścia, a tamtemi wychodzą.” Cóżeśmy nieszczęśliwi mieli począć, będąc zamknięci w tym nowego rodzaju labiryncie? Zresztą w téj chwili ciepła kąpiel bardzo nam była na rękę. Poprosiliśmy tedy odźwiernego, aby nas zaprowadził do kąpieli. Zdjąwszy odzież, którą Giton miał suszyć w przedpokoju, weszliśmy do izby łaziennéj. Była ona