Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/114

Ta strona została przepisana.

żem ją wydobył z poniżenia i nadal jéj godność człowieczą? A teraz nadyma mi się jak żaba i zadziera głowę do góry — ta kłoda, nie kobiéta! Ale naturalnie, kto się urodził gdzieś w stajni, temu się o pałacach nie marzy. Jak pragnę, żeby mi był miłościw mój geniusz opiekuńczy, tak nie daruję téj żołdackiéj Kassandrze! Gdym jeszcze był młokosem bez grosza przy duszy, mógłbym był już wziąć za żoną jakie sto tysięcy sestercyów. Ty przecie wiesz, że nie kłamię. Jeszcze oto wczoraj Agaton, fabrykant wonnych olejków, bierze mię na stronę i powiada: „Słuchaj, Trimalchionie, niechże twój ród nie zaginie!” A ja, postępując dobrotliwie i nie chcąc okazać się lekkomyślnym, sam się palnąłem w nogę siekierą[1]. O! ja wiem, po méj śmierci będziesz mię chciała choćby paznogciem wygrzebać z ziemi. A żebyś tu zaraz wiedziała, czegoś sobie sama narobiła: Habinnas! słuchaj, nie umieszczaj jéj posągu na moim grobowcu, bobym jeszcze po śmierci nie znalazł spokoju. Nie dość na tem: żeby wiedziała, jak ja mścić się umiem, zabraniam jéj pocałować mię, gdy umrę.”

Po téj burzliwéj scenie zaczął go prosić Habinnas, ażeby przestał się gniewać: „Nie ma przecież, mówił, nikogo pomiędzy nami, ktoby nie miał jakiejbądź ułomności. Wszak jesteśmy ludźmi, a nic bogami”

  1. Przysłowie: ipse mili iasciam in crus impegi.