Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/15

Ta strona została przepisana.

wszystkich gwar, odzieży, rysów i barw oblicza, jakie tylko spotkać się dały na powierzchni znanych starożytnym krajów Europy, Afryki i Azyi. Skarlałe plemię potomków dawnego patrycyatu znikło śród tego potopu przybyszów obcych, którzy nieraz, nosząc jeszcze na sobie ślady żelaza niewoli, dochodzili do olbrzymiéj fortuny, dosięgali praw obywatelstwa rzymskiego i z wyżyn swéj potęgi pieniężnéj urągali z rozkoszą ciemięzcom świata. Pstre to rojowisko ludzi, niezbratane miłością wspólnéj ziemi rodzinnéj, w czynach i myślach niekrępowane nawet przez luźne zasady etyki pogańskiéj, pragnieniem użycia ożywione jedynie, dwie tylko wielbiło rzeczy: siłę złota i pięści.
Wiadomo, czém musi być społeczeństwo, gdzie dwa te bożyszcza poczną hetmanić niepodzielnie i gnieść brzemieniem swojem wszelkie czynniki moralne, jak toczący się uroczyście rydwan Jagornauth rozgniata kładących się z trwogi i pobożności pod jego żelazne koła Indyan. To téż żądza pieniędzy i przemoc brutalna zdeptała wszystko, co w bałwochwalczym Rzymie mogło być świętém, co praca wieków wytworzyła dobrego, a co przez zwyczaj i prawo pisane okoloném zostało nimbem czci i nietykalności.
Na takiéj to niwie rozpasania ogólnego, w cuchnącéj atmosferze sromoty i występku, wyrosła i rozwinęła się słynna satyra rzymska.