Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/49

Ta strona została przepisana.

zawołał: „Prawą nogą naprzód!” Rzecz naturalna, żeśmy się nieco zatrwożyli, czy który z nas w sposób przeciwny téj zasadzie nie przekroczył progu[1]. Gdyśmy atoli stosownie do przepisu prawe podnieśli nogi, padł przed nami na kolana obnażony niewolnik i zaczął nas błagać, ażebyśmy go uwolnili od chłosty, „Moje przewinienie, mówił, jest małe, a kara za nie straszliwa; skradziono mi w łaźni ubranie kassyera, nie warte więcéj nad dziesięć sestercyów.” Cofnąwszy więc nogi z za proga, udaliśmy się do kassy w przysieniu i poczęli prosić kassyera, zajętego liczeniem złota, ażeby niewolnikowi wybaczył przewinę. Ten podniósł dumnie głowę i rzecze: „Nie chodzi mi tyle o stratę, ile o niedbalstwo tego darmozjada. Przez niego pozbawiony zostałem sukni stołowych, które mi jeden z klientów ofiarował w dzień mych urodzin. Raz, co prawda, były one już w praniu, ale materyał był, ręczę słowem, tyryjski. Cóż jednak mam robić? przez wzgląd na wasze prośby przebaczam hultajowi.” Gdy ujęci tą wspaniałomyślnością wracaliśmy do sali jadalnéj, wybiegł na nasze spotkanie ten sam niewolnik, za którym się wstawiliśmy

  1. Do licznych zabobonów u starożytnych należało i to, że wszystko trzeba było prawą zaczynać noga. Baczono na to szczególnie przy wyjściu i wchodzie do mieszkania albo pojazdu, przy udawaniu się na spoczynek, wstawaniu i wkładaniu odzieży. Jeżeli kto z pośpiechu zapomniał o téj regule, uważano to za prognostyk nieszczęścia.