Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/50

Ta strona została przepisana.

przed chwilą, i dziękując za dobrodziejstwo, jął nas całować aż do znudzenia. W końcu nadmienił: „dowiecie się niebawem, komu wyświadczyliście przysługę: podczaszy wywdzięczy się wam za nią winem najprzedniejszego gatunku ......
Nakoniec położyliśmy się na sofach przy stole biesiadnym[1]. Wnet ukazali się niewolnicy z Aleksandryi egipskiéj i każdemu z nas nalali na ręce wody ochłodzonéj śniegiem. Inni znowu umywali nam nogi i obcinali paznogcie nader ostrożnie i zręcznie. Téj niezbyt miłéj operacyi nie dokonywali oni bynajmniéj w milczeniu, lecz równocześnie śpiewali. Wzięła mię chętka przekonać się, czy też wszyscy niewolnicy śpiewają i w tym celu zażądałem napoju. Natychmiast przybiegł jeden z nich i powitał mię przeraźliwym śpiewem; w taki sam sposób postępował każdy, od którego żądano, aby co podał. Rzekłbyś, że się znajdujesz pośród chóru teatralnego, nie zaś w sali jadalnéj bogatego obywatela.

Po chwili wniesiono przekąski dla zaostrzenia apetytu. Wszyscy goście już się byli pokładli oprócz

  1. Ucztujący Rzymianie i Grecy spoczywali zwykle na sofach, zwanych po łacinie triclinia albo lecti tricliniares, lewą ręką opierając się o leżącą z tyłu poduszkę, a prawą posługując się przy jedzeniu. Używano tylko łyżek, zwykle metalowych, a widelce i noże zastępowano palcami. Ztąd mówiono o żarłokach, że umyślnie hartują sobie ręce przeciw gorącu, ażeby nie czekać, aż potrawa ostygnie.