Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/62

Ta strona została przepisana.

Dochody miał wprawdzie znakomite, ale téż żył po królewsku. Na jego stole zastawiano dziki, jelenie, zamorskie ptastwo, wyszukane ciasta, pasztety i t. p. Trzymał zawsze kilku kucharzy, piekarzy i podczaszych. Ręczę ci, że u niego więcéj wina wylano na podłogę, niż niejeden posiada w piwnicy. To sowizdrzał, nie człowiek[1]. A gdy z nim było już krucho, dla zamydlenia oczu wierzycielom, aby nie sądzili, że bankrutuje[2], kazał obwieścić licytacyą w tych słowach:

Gajus Juliusz Prokulus ma do sprzedania drogą licytacyi niektóre rzeczy zbyteczne.

Tę tak przyjemną pogadankę przerwał nam Trimalchion. Sprzątnięto już nakrycie, a podochoceni winem biesiadnicy zaczęli głośno gawędzić. Wsparłszy się łokciami o sofę, rozmarzony Trimalchion zaczął bredzić w te słowa: „To wino sami sobie musicie przyprawić i ryby muszą pływać. Czy sądzicie, żem się już zadowolił tem jedzeniem, coście widzieli na półmiskach? Tak to znacie Ulissesa[3]. No, i cóż i z tego? Przy stole nie trzeba żałować języka, jeno prowadzić rozmowę jak się należy. Spoczywajcie

  1. W oryginale: Phantasia non homo.
  2. Bankrutować zwało się w Rzymie: conturbare.
  3. Sic notus Ulixes?” Jest to cytata z Eneidy (II. 44) z mowy Laokoona, ostrzegającego Trojan przed koniem drewnianym. Trimalchion zaczyna się popisywać z rzekomą swą erudycyą, którą w całym blasku roztoczy późniéj.