Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/66

Ta strona została przepisana.

napełniła się fruwającemi kwiczołami. Czekając na to ptasznicy z drążkami nasmarowanemi lepem, natychmiast zaczęli je chwytać w powietrzu. Trimalchion dawszy rozkaz, aby każdy z biesiadników otrzymał jednego kwiczoła, dodał: „A zobaczcie tam, dużo ten wieprz leśny połknął żołędzi.” Niewolnicy wzięli wiszące na kłach koszyczki i w równych porcyach rozdzielili pomiędzy gości daktyle i orzechy tebańskie.
Ja tymczasem na swém ustronném stanowisku gubiłem się w domysłach, czemu tego dzika wniesiono z kapeluszem na głowie. Nasuszywszy sobie mózgu daremnie, odważyłem się zapytać swego sąsiada o tę dręczącą mię kwestyą. „Mógłby ci to wytłómaczyć nawet twój służący, boć to nie jest wcale zagadka, ale rzecz jasna jak słońce” — odrzekł mi zagadnięty. „Tego dzika, podanego wczoraj na końcu wieczerzy, nasyceni już goście odesłali do kuchni; otóż dzisiaj powraca on niby wyzwoleniec.” Rozgniewałem się sam ną siebie za niedomyślność i o nic już więcéj nie pytałem nikogo, aby nie sądzono, żem jeszcze nigdy nie ucztował z tak znakomitemi i wykształconemi ludźmi.
W czasie naszéj rozmowy przystąpił do stołu wysmukły o pięknych rysach twarzy chłopiec, uwieńczony bluszczem i winoroślą. Przedstawił nam się raz jako Bromius, drugi raz jako Lyaeus, w końcu jako Euhius, i zaczął obnosić w małym koszyku winogrona,