Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/85

Ta strona została przepisana.

dzić stół, wołając: „Precz z wodą! niech żyje wino!” Okrzyk ten przyjęliśmy bardzo życzliwie, szczególniéj Agamemnon, który wiedział, jakie zasługi torują drogę do zaprosin na ucztę.
Trimalchion, któregośmy przy każdéj sposobności wychwalali bez miary, pił coraz zawzięciéj. „Czemuż to żaden z was nie poprosi mojéj Fortunaty do tańca? — rzekł, blizki już nieprzytomności. Wierzajcie mi, że nikt od niéj nie tańczy lepiéj kordaksa.”[1] I założywszy ręce na głowie zaczął udawać syryjskiego tancerza. Wszyscy domownicy o mało nie popękali ze śmiechu. „Świetnie! wspaniale!” — wołano na wyścigi. Trimalchion byłby zapewne wystąpił na środek sali i tam zaprodukował swój talent, gdyby mu coś Fortunata nie była szepnęła do ucha. Powiedziała mu ona prawdopodobnie, że takie błazeństwa nie są odpowiednie jego powadze. Biédny baletnik przedstawiał ciekawe widowisko walki wewnętrznéj: to bowiem opanowywała go obawa nagany z ust Fortunaty, to znowu stary nałóg brał górę.

Wreszcie wybrykom tym położyło koniec wejście rachmistrza, który uroczystym głosem przeczytał następujące sprawozdanie:

  1. W staréj komedyi attyckiéj kordaksem nazywał się taniec chóru, przedstawiającego opilstwo i inne podobne nałogi. Był to zbiór ruchów gminnych i nieprzyzwoitych w rodzaju skoków kankanowych.