Strona:PL Petroniusz - Biesiada u miljonera rzymskiego za czasów Nerona.pdf/88

Ta strona została przepisana.

ście wydali okrzyk przerażenia, bynajmniéj jednak nie z litości dla biednego linoskoka (na którego złamanie karku chętnieby bardzo patrzyli), lecz jedynie z obawy, aby biesiada nie zakończyła się fatalnie, przyczém byliby zmuszeni opłakiwać śmierć obcego nieboszczyka. Trimalchion stękał i wzdychał głęboko, trzymając się za prawe ramię, jak gdyby takowe zostało strzaskane. Zbiegli się lekarze; przypadła téż Fortunata z rozpuszczonemi włosami, trzymając czaszę w ręku. „Ach, ja biedna! ach, ja nieszczęśliwa! ” wołała głosem żałośnym. Chłopak zaś, który był spadł, czołgał nam się u nóg, błagając, abyśmy za nim prosili. Co do mnie, nie mogłem się wstrzymać od podejrzenia, że cała ta scena kryje w sobie jakąś zabawną niespodziankę; nie zapomniałem bo — wiem jeszcze o kucharzu, który rzekomo zapomniał wypatroszyć wieprza. Począłem tedy rozglądać się po całéj sali, oczekując, czy z którejkolwiek ściany nie wyjdzie jaki cud nowy, zwłaszcza gdy zaczęto biczować niewolnika, który stłuczone ramię pana przewiązał wełną białą zamiast purpurowéj. Podejrzenie moje okazało się w istocie niezbyt bezzasad-

    były niekiedy Osci ludi. Przedmiotem ich były sceny z życia wiejskiego i w ogóle niższych warstw społecznych. Odznaczały się wesołością i tłustemi dowcipami. Językiem pisane były ludowym, znacznie różnym od książkowego. Rubaszność treści i mowy potęgowali aktorzy odpowiednią mimiką i gestykulacyą.