raźnie y pod utratą żywota abo też pod więzieniem barzo uciążliwem, żeby iey nie wpuścił do ciała ani iedney kropli swoiego nasienia, iako że, pry, nie życzyła cale bydź zmazana y skażona krwią krześciiańską, czemby mnimała srodze obrazić y swóy obyczay y wielgiego proroka Mahometa; co więtsza ieszcze rozkazała mu, aby, kiedy ona się naydzie w gorącościach rozkoszy, chociaby nawet kazowała mu po sto razy puścić cały ładunek gdzie padnie, aby wżdy tego nie czynił, ile że to ieno opiłość wielgiey rozkoszy kazałaby iey tak mówić, nie zaś żądanie iey duszy.
Tenci Sanzay, iżby osiągnąć ludzkie obchodzenie się z nim y więcey swobody, chocia był krześciianinem, zamknął oczy na ten raz na swoie przykazania, bowiem niewolnik ubogi, srodze gnębiony y haniebnie zakuty może, wierę, zapomnieć się niekiedy. Posłuchał tey paniey y był tak roztropny a strzemieźliwy wedle iey rozkazania, iż miarkował barzo doskonale swoie rozkoszki y melł we młynie swoiey paniey zawżdy barzo przykładnie nie popuszczaiąc weń wody; kiedy bowiem śluza chciała się przerwać a popuścić, wraz ią cofał a hamował a dawał iey odpłynąć gdzie popadło; zaco ona biała głowa tem więcey go miłowała, iż taki był usłuchliwy iey surowemu przykazaniu, chocia mu sama nieraz krzyczała: „Puszczay, iedź śmiało, daięć całe pozwoleństwo!“ wżdy on nie chciał, lękał się bowiem by go nie obito kiymi tureckim obyczaiem, iako widział iż bito inych towarzyszów.
Otoć straszliwa zawziętość białogłowska: owo zdaie się iż wiele w tym czyniła y dla swoiey duszy która byla
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/102
Ta strona została przepisana.