Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/119

Ta strona została przepisana.

obcowania z nią a zwąchał się z iną białą głową, którą trzymano za iawną ledasznicę; zasie inszy mówili iż to była poczciwa pani którą on znieprawił; y nie zadowalniaiąc się tem sprowadzał ią aby z nim sypiała w alkierzu pod kownatą żeny i tuż popod iey łóżkiem; y kiedy miał włazić na swą miłośnicę, nie kontentuiąc się krzywdą iaką czynił żenie, ieszcze na pośmiech a szyderstwo uderzał włócznią dwakroć, abo trzykroć w powałę, y krzyczał żenie: „Za twoie zdrowie, miła żonko!“ Ta hańba y despekt trwały kilka dni y gryzły barzo żenę, która z rozpaczy a z zemsty chyciła się iednego barzo godnego szlachcica, rzekąc mu iednego dnia na osobności: „Mości panie taki a taki, chcę abyś sparzył się ze mną, inaczey mam sposób aby cię przywieść do zguby“. Ów, bardzo rad z piękney przygody, nie wzdragał się. Zaczym, kiedy mąż trzymał w obięciu swoią przyiaciółkę, a ona też swego przyiaciela, skoro on iey krzyczał: „twoie zdrowie“ ona mu odpowiadała tak samo: „nawzaiem“ abo „stawiam ieszcze koleykę“. Owe zdrówka y te słowa a odpowiedzi któremi sobie przygadywali uieżdzaiąc swoie kobyły trwały dosyć długo, aż wreszcie owo xiążę, dość chytre a podeźrzliwe, zaczęło się czegoś domyślać; y zastawiwszy czety, odkrył, iż żena wdzięcznie mu przyprawia rogi i przepiia te zdrówka tak dobrze iako i on przez odwet a pomstę. Co wypatrzywszy dobrze iako było, obrócił y zmienił swoią komedyią w traiedyią; y gdy ią ostatni raz zagadnął zdrówkiem zasię ona oddała mu pozdrowienie, wszedł nagle na górę y, otwieraiąo dźwirze, wyważywszy ie, wchodzi do wnętrza y wyrzuca iey tę