Runo swoiemu mężowi; y miał ie on sam z dwoma nawiętszemi xiążętami krześciiaństwa. Y mówiła mu często, ba przed całym światem (była bowiem barzo ucieszna w kompaniey y trefnego ięzyka): „Ha! nieboże, długo byłbyś skakał iako konik polny, nimbyś wyskakał tego dyabełka co go nosisz na szyi“.
Słyszałem o możnym panie, za czasu króla Franciszka, który, otrzymawszy Runo, y chcąc się niem raz pochełpić przed panem dela Szatinere moim wuiem, rzekł: „Ha! chcielibyście, wierę, uwiesić sobie na szyie ten ordyr iako ia!“ Przed się wuy, który był człek nagły, gwałtownik y rabuśnik iak mało który, odpalił: „Wolałbych zczeznąć, niżbych go miał otrzymać przez tę dziurę przez którą wyście go dostali“. Tamten nic nie rzekł, wiedział bowiem dobrze z kim sprawa.
Słyszałem o iednym znamienitym panie, któremu gdy żena wyprosiła a przyniosła do domu patent na iedną z nawiętszych godności iego kraiu (a udzielony mu przez xiążęcia przez miłość dla iego żeny), ów pan nie chciał żadną miarą przyiąć, ile że wiedział że żena iego pozostawała przez trzy miesiące w sielney łasce u tego xiążęcia y nie bez podeźrzenia. Okazał przez to, wierę, wspaniałego ducha, iakiego przez całe życie obiawiał: przyiął wszelako potym, uczyniwszy iedną rzecz którey nie chcę powiedzieć.
Oto iak białe głowy uczyniły pewnie tyleż abo więcey rycerzów co nawiętsze batalie; których mógłbych nazwać, iak y kto iny, ieno że nie chcę nikogo osławiać ani podawać
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/140
Ta strona została przepisana.