Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/142

Ta strona została przepisana.

potem, gdy spadła na nią grzeczna sukcesyia y dostała w garzść coś iakoby dwadzieścia tysięcy talerów, nie obyło się bez tego iżby iey galan nie zgarnął sporey cząsteczki. Y powiedano, iż, gdyby to dziedzictwo nie było na nią spadło, tedy nie maiąc iuż coby mogła darować, dałaby mu hnet suknię a koszulę. Wżdy tacy wyłudzacze a podbiracze wieldze są warci nagany, żeby tak podgrzywać y wyciągać całą substancyią z tych biednych niebożątek udręczonych a opętanych; bowiem taszka do którey się tak często zaziera nie może zachować tak wiernie swoiey pulchności ani treści, iako ona taszka od przodku, która iest zawżdy tego samego kszałtu y gotowa aby w niey łowił kto może, y nie krzywduiąca sobie przeciw więźniom które do niey wchodzą a wychodzą. Ten dobry szlachcic o którym powiedano iż był tak dobrze ukamieniowany, w niewiele czasu potem pomarł; y wszytkie iego przyodziwy a dobytki były, wedle obyczaiu parizskiego, wywoływane a przedawane publiczną przedażą; które przy tem szacowaniu wiele osób rozpoznało iż widziało ie u oney paniey, nie bez znaczney dla niey osławy.
Pewno znaczne xiążę, miłuiąc barzo godną panią, dało zakupić dwanaście guzków dyamentowych barzo świcących y czyście oprawionych z literami egipcyiańskiemi y hieroglyphicznemi maiącemi kryiome znaczenie; z nich uczynił podarek rzeczoney miłośnicy, która, przypatrzywszy się bystrze, rzekła iż iuż ninacz iey nie trzeba buxtabów hieroglyphicznych, bowiem pisma iuż się spełniły między nimi dwoygiem, tak iako to było miedzy szlachcicem a oną panią wyż wspomnianą.