Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/152

Ta strona została przepisana.

potemu, zwłaszcza przez takowe rzeczenia: „Moia, żena barzo was rada widzi; czy y wy miłuiecie ią tak iako ona was?“ A kiedy widział iż żena bawi ze swoim służką, barzo często uprowadzał kompaniią z izby aby szli na przechadzkę zostawiaiąc tych dwoie społem y daiąc im wygodę iżby uradzili do syta o swoiey ochocie. A gdy się przygodziło iż musiał znagła wniść do kownaty, iuż z nayniższego stopnia pokrzykiwał głośno, pytał się o kogo, odpluwał, lebo kaszlał aby nie przydybać onych miłośników na uczynku; wierę bowiem, chociayby kto wiedział y domyślał się, takie widzenie y zaskoknięcie nie iest zgoła przyiemne ani tym ani owym.
Tenże pan, gdy raz budował cudne pomieszkanie, y architekton zapytał go czyby go nie chciał przyozdobić rożnikami, odparł: „Nie wiem, coby to były rożniki; spytaycie się moiey żeny, która wie y która zna sztuki gieometryczne; przedsię iako wam powie, tak uczyńcie“.
Gorsze o wiele uczynił ieden mi znaiomy, który, sprzedaiąc w niektórym dniu iedną ze swoich maiętności drugiemu za pięćdziesiąt tysięcy talerów, odebrał czterdzieści pięć tysiąców w złocie y śrybrze, zasię za pięć pozostałych przyiął róg iednorożca. Stąd wielki pośmiech u tych którzy to posłyszeli: „Iakto, powiedali, wżdy nie było mu dosyć rogów u siebie, żeby ieszcze ten przyczyniać?“.
Znałem barzo możnego pana, dzielnego y walecznego, który pewnego razu tak rzekł (wszelako ze śmiechem) iednemu godnemu szlachcicowi, który barzo koło niego się zasługiwał: „Panie taki a taki, niewiem coście uczynili moiey żenie, ale tak iest w was zamiłowana że dzień