nitey paniey, która porodziła Wilkonina, dziecię Franciszka I-go. Prosiła go, aby, zanimby umarł, dał abo przepisał conieco dobra, dla dziecięcia które spłodził; co też uczynił. Tedy przepisał mu dwieście tysięcy talerów w banku, które mu rosły w procenty y ciągle były w obrotach to tedy to owędy; w ten sposób że gdy dorósł, żył tak wspaniale y tak wysoko się nosił w wydatkach y grze u dworu, iż każdy dziwował się temu; mnimano że był w łasce u iakiey paniey o któreyby niewiedziano; iakoż nikt nie miał iey za iego matkę; ieno iż on zawżdy u niey bawił, każdy myślał iż wielgie wydatki czynione przezeń pochodzą z rozkoszek dostarczanych tey paniey; wierę było przeciwnie, bowiem to była iego matka; o czem niewielu wiedziało, iako iż ród iego y pochodzenie nie były dobrze znane, które wykryły się dopiero, skoro umarł w Konstantypolu y dziedzictwo iego iako bękarta przypadło marszałkowi Recowi, który był obrotny y bystry w wyszukiwaniu takich smacznych kąsków, zwłaszcza dla swoiey korzyści; około czego się zakrzątnął y sprawdził bękarctwo, które było tak długo ukryte, y sprzątnął dobro dziedzictwa przed panem Telinim, który był ustanowiony dziedzicem tegoż Wilkonina.
Ini mówili wszelako iż ta pani miała owo dziecię od inych nie od króla, y że wyposażyła go tak z własnego; przedsię pan Rec póty myszkował y szpyrał po bankach, aż wynalazł pieniądze y oblig króla Franciszka; niektóry mówili wszelako o inem xiążęciu mniey wielgiem od króla, abo o inem ieszcze mnieyszem; ba, aby osłonić y pokryć wszytko y wyżywić dziecko, niezgorzey było
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/167
Ta strona została przepisana.