y napolitańska, amor non si vince con altro chce con sdegno[1].
Bowiem biała głowa urodziwa y godna y która zna co iest warta y podoba się sobie, widząc iż mąż ią wzgardził, chociayby miała dlań nawiętszą miłość małżeńską we świecie, nawet gdyby ią napominano y przedstawiano iey nakazy prawa co do tey miłości, ieśli ma boday krzynę serca, niecha go z miesca y ogląda się indziey za przyiacielem, iżby wspomagał ią w iey drobnych potrzebach, y szuka postronnie swoiego ukontentowania.
Znałem dwie panie ze dworu[2], obie szwagierki ze sobą; iedna zaślubiła męża faworita, dworaka y barzo bywałego człeka, który wszelako nie dbał o swoią żenę, tak iako był powinien, zważywszy iey pochodzenie; y mówił do niey przy ludziach iakoby do iakiego kocmołucha, y gnębił ią srodze. Ona cirpliwa znosiła to czas nieiaki aż póki iey mąż nie ochwiał się nieco w łaskach; wówczas ona śledząc y chwytaiąc okazią za łeb y w sposobną chwilę, zapamiętawszy mu to dobrze, oddała mu z kolei iego wzgardę czyniąc go wdzięcznym rogalem: a toż samo uczyniła y iey szwagierka, bierąc przykład z tamtey; która, iż była zaślubiona barzo młodo y w drobnym wieku, mąż iey nizacz ią sobie ważył iako małą dziewuszkę, ani też miłował iey iako był powinien; przedsię ona, posunąwszy się w leciech, y wzmógłszy się w sercu, rozpoznaiąc swoią urodę, odpłaciła mu tą samą monetą, y obdarowała go pięknym porożem za pamięć przeszłości.