Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/24

Ta strona została przepisana.

zabezpieczeniu na starość, dziwnie teraz z wiekiem staje się drażliwy i rozgoryczony.
„Owo tedy co do mnie — powiada, kończąc swoją czwartą rozprawę, której dłuższy ustęp poświęcił żałosnym rozpamiętywaniom zaniedbanej fortuny — mogę w tym barzo dobrze użyć przysłowia, które nasz święty Zbawiciel Iezus Kristus wymówił własnemi usty, iż: nikt nie iest prorokiem we własnym kraiu. Możebna, gdybych był wysługiwał się cudzoziemskim xiążętom tak dobrze iako własnym, y szukał losu śrzód nich, iako czyniłem miedzy naszemi, iż byłbych teraz więcej obciężony maiątkami a godnośćmi, niźlim iest dzisia laty a frasunki. Ano trza cirpieć! ieśli moia Parka tak uprządła, przeklinam iey; ieśli to zawisło od moich xiążąt, oddaię ich wszytkim dyabłom, ieśli się ieszcze tam nie dostali!“
Oto jeszcze jeden przykład, nie bez interesu ze względu na osobę której dotyczy. Brantôme nie mógł znosić Montaigne’a — w którym zresztą zapewne nie domyślał się jednego z największych pisarzy Francyi — dlatego, że ten pochodził ze świeżo upieczonej szlachty. To, że „urodzony“ szlachcic mógł dla rozrywki zabawiać się piórem, to uznawał Brantôme i potwierdziły własnym przykładem; żeby jednak, naodwrót, człowiekowi pióra udzielano godności szlacheckich, to nie mieściło mu się w głowie. Brantôme otrzymał order św. Michała, co skąpo zaspakajało jego ambicję, bowiem odznaczenie to musiał dzielić z bardzo wieloma; ale przynajmniej wiedział, iż jest ono ograniczone do „urodzonej“ szlachty, I oto sąsiad jego, imć p. Michał z Montaigne, otrzymuje toż