Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/264

Ta strona została przepisana.

iest, ponieważ czyniła postać takiey cukrowey, niewinnei, stateczney, y strzegącey pozoru, w czym mógł czyrpać dwoiaką rozkosz: iedną dla oney lubości tak słodkiey, tak dobrey y osobney, a drugą pozieraiąc często na nią przed światem z iey subtylnie ułożoną minką, zimną y skromną, y na iey słówka cale niewinne, surowe, y odepchliwe, myśląc w sobie o iey poruszaniach lasciwnych, wytrząsywaniu się chutliwem y sprosności kiedy byli razem oboie.
Oto dlaczego ów szlachcic barzo nieroztropnie uczynił iż iey o tem wspomniał; powinien był radniey powtarzać swoie potykania y pożywać swoie mięsko, tak samo dobrze bez świcy iako przy wszytkich pochodniach iey kownaty. Powinien był, wierę, dowiedzieć się kto ona zacz; w czym trzeba pochwalić iego pilność, zwłaszcza że, iako mówi opowieść, obawiał się, aza nie ma do czynienia z iakiem rodzaiem dyabła; one dyabły bowiem rade przekształcaią się y bierą postać białych głów, aby ligać z mężczyznami, y tak ich zwodzą; którym wszelako, i wedle tego co słyszałem od niektórych subtylnych magików, łacniey iest przyswoić sobie postać y oblicze białogłowskie niźli ich sposób mówienia.
Oto dlaczego ów szlachcic słusznie czynił iż chciał widzieć y poznać; y, iako sam powiedał, strzemięźliwość, od mowy więcey mu czyniła obawy niżeli brak widzenia y przywodziła na myśl pokuszenia a sztuki dyabelskie, w czym przedsię okazał iż boi się Boga.
Wżdy, skoro iuż wszytko odkrył, nie powinien był nic mówić. Ba iako! powie niektóry, toć przyiaźń a miło-