Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/269

Ta strona została przepisana.

miast y sam mu pomógł się rozdziewać; y potym zdiąwszy mu chustkę, powiódł go za rękę do łóżka tey paniey, która oczekiwała go barzo życzliwie; y legnął przy niey y zaczął ią obmacywać, ściskać a pieścić, w czym nie nalazł nic ieno samo dobre y wyborowe, tak w iey skórze, iako w bieliźnie y łożu barzo wspaniałym, które obmacał rękoma; y owo tak spędził radośnie noc z oną cudną białą głową, którey miano, wierę, iest mi wiadomem. Prosto, wszytko mu przypadło do smaku na wszelaki sposób; y uznał że barzo dobrze był ugoszczony przez tę noc: to ieno gniwało go nabarziey, iak powiedał, iż nigdy nie mógł dobydź z niey by naletszego słowa. Strzegła się tego, ponieważ mówił do niey często w ciągu dnia, iako do inych dam, y dlatego byłby ią poznał natychmiast. Zasię wszelakiey swowoli w figlowaniu, pieszczocie, dotykaniu y wszelkich inych rodzaiach okazowania miłowania a chutności, nie skąpiła mu niczego: tak iż czuł się uraczony do smaku.
Nazaiutrz, o pirszym brzasku, wysłannik nie omieszkał przyść go obudzić, pomódz z łóżka, ubrać go, założyć opaskę y wrócić go na miesce w którem go napotkał y polecić Bogu aż do następnego powrotu, który miał bydź niedługo. Y nie bez tego, by go nie spytał, aza mu skłamał, y czy się dobrze z tym czuł że mu uwierzył y co mu się zdawało o tym iako mu posłużył za kwatyrmistrza y czy mu dał dobrą kwaterę.
Piękny Grufy nadziękowawszy się mu po sto razy, pożegnał go rzekąc iż zawżdy będzie gotów powrócić na takie dobre specyiały y lecieć z powrotem kiedy tego