Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/288

Ta strona została przepisana.

iż uirzał ieden ud piękny, biały, polerowany y wypełniony, zasię drugi był cały suchy, wyschły y skurczony, który nie wydawał się tęgszy iak ramie małego dziecka. Któż owo był zdziwiony? Wierę ów szlachcic, który użalił się iey wieldze, ba więcey iuż nie powrócił z tymi odwidzinami ani też miał z nią kiedy sprawę.
Widuie się siła białych głów które nie są tak okaleczałe z choroby; przedsię bywaią tak chude, ubogie w ciało, wyschłe a kościste iż nic nie mogą ukazać ieno same gnaty: iako znałem iedną barzo znaczną, o którey pan biskup z Cysteronu[1] który trefnieysze miał rzeczenie niźli kto inszy na dworze, dworuiąc sobie twirdził, iż więcey płuży sypiać z łapką na szczury z mosiężnego druta niżeli z nią; y iako powiedał także ieden godny szlachcic ze dworu, z którymeśmy się przekomarzali iż miał sprawę z iedną panią dosyć znaczną: „W obłądzie iesteście, powieda; nadto kocham się w mięsie, zasię ta miewa same kości“; a przedsię gdyby się widziało te dwie białe głowy tak cudne po ich wdzięcznych twarzach, osądziłoby się ie iako kąski barzo mięsne y dobrze łakome.

Pewnemu barzo wielgiemu xiążęciu we świecie zdarzyło się rozgorzeć naraz do dwóch cudnych pań, iako się trefią często możnym, którzy radzi widzą odmianę. Iedna była barzo biała, druga zasię czarnuszka, wżdy obie barzo cudne y wieldze łakome. Owo kiedy iednego dnia nawiedził czarnuszkę, rzekła doń zazdrośna biała: „Letaliście owo za wroną“. Na co odparło owo xiąże, nieco zgniwane y zmierżone tym słowem: „Wżdy kiedy

  1. Aimeric de Rechechouart (1545—1582) biskup z Sisteron.