w barzo wielgim miłowaniu a podufałości u znaczney xiężniczki, leżała raz w iey łożu, wypoczywaiąc społem iako miały we zwyczaiu. Owo nawiedził ią pewien szlachcic[1], który gorzał dla niey miłością; przedsię więcey nie było miedzy niemi. Owa dworka, będąc tak miłowana y podufała ze swoią panią, zbliżywszy się do niey zwinnie y nie pokazuiąc nic po sobie, hnet ściągnęła z niey całą kołdrę, tak iż ów szlachcic, zgoła, wierę, nie leniąc się oczyma, rzucił ie wraz na nią, y uźrzał (wedle tego co mi potym opowiadai) naycudnieyszą rzecz iaką kiedy widział, to iest owo wdzięczne ciało nagie, y iego wdzięczne członeczki, y oną białą wdzięczną a cudną mięsistość, tak iż mnimał widzieć same piękności raiu. Przedsię to nie trwało; natychmiast bowiem owa pani zakrzątnęła się za kołdrą, skoro tylko dworka popuściła; wżdy, szczęściem dla szlachcica, im barziey ona cudna pani miotała się aby zagarnąć kołdrę, tem więcey ukazowała z się; co nie tamowało zgoła zwroku y rozkoszy onego szlachcica, który, wierę, nie troskał się o to by ią przykryć; owo barzo byłby w ciemię bity: wszakże tako iako, zgarnęła pani kołdrę a okryła się, gniewaiąc się dość miętko na oną dworkę y powiedaiąc iż to iey zapłaci. Na co panna, która stała wpodle, odrzekła: „Pani, wyście mi wypłatali niegdy sztukę, daruycie iżem wam oddała,“ y zmierzaiąc ku drzwiom, wyszła. Przedsię niebawem nastało iednanie.
Ów szlachcic tak barzo był podczas rad z onego widoku y w takiem piiaństwie lubości y zachwycenia, iż po sto razy odeń słyszałem, że nie chce inego w swoiem
- ↑ Prawdopodobnie Bussy d’Amboise i Małgorzata de Valois.