Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/309

Ta strona została przepisana.

czasami, zrzadka, bowiem owa pani zgarniała zawsze naipięknieisze kwiaty z iego ogródka; co barzo mierziło królowę, ile że mnimała się równie nadobną y pożądliwą y godną służb y wartą mieć tak łakome kąski; zaczym była barzo stropiona. Z czego użaliwszy się iedney wielgiey paniey, swoiey poufney, uradziła z nią wypatrzyć aza co iest na tym, y zgoła wyszpiegować przez dziurkę igry iakiemi będą się zabawiać król y owa dama. K’temu umyśliła wykonać conieco dziurek nad pokoiem oney paniey, aby widzieć wszystko, y iako ci dwoie będą ze sobą uświadczać: zaczym zasadowiły się na takie widowisko; przedsię nie widzieli nic ieno samo nadobne, uźrzeli bowiem białą głowę barzo urodną, białą, subtylną y barzo świżą, napoły w gzłach a na poły nagą, czyniącą pieszczoty swemu miłośnikowi, pochlibstwa, błażeństwa barzo sielne, zasię miłośnik oddawał iey toż samo, tak iż wyłazili z łoża y ieno w gzłach się kładli y parzyli na kosmatym dywanie będącym tuż wpodle łóżka, aby uniknąć gorącości łoża y barziey czuć się swobodno; było to bowiem w czasie nawiętazych upałów; iako także znałem barzo wielgie xiążę, które tak samo folgowało sobie ze swoią żeną, będącą z naypięknieyszych białych głów we świecie, aby się umknąć gorącu y skwaru letniemu, iako sam powiedał.
Owa tedy xiężniczka, uźrzawszy a pomiarkowawszy wszytko, ze żalu poczęła płakać, ięczyć, wzdychać a smucić się, mnimaiąc y także mówiąc, iż ów małżonek nie świadczył iey podobnie y nie czynił tych lubych błażeństwek, iakie widziała go czyniącego z ową.
Druga pani towarzysząca iey ięła ią pocieszać y na-