Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/323

Ta strona została przepisana.

znacznieiszych, który zabawiał go o sprawach państwa y przygwarzał o tem sielnie: przesię widząc, że kardynał rzuca barzo ustawicznie zwrok na one piękne damy, rzekł doń w narzeczu iego ięzyka: Wasza Dostoyność, tak mnimam iż mnie nie słuchacie y macie racyią; z o wiele bowiem więtszą iest to uciechą a rozrywką widzieć te wdzięczne białe głowy w oknach y sycić się ich zwrokiem, niżeli słuchać mowy zgrzędnego starca iako ia, chociaby nawet mówił o iakiey wielgiey zdobyczy ku waszey korzyści. Pan Kardynał, któremu nie zbywało na dowcipie y pamięci, powtórzył mu w słowo w słowo wszytko, co tamten był mu powiedział, tak iż ów dobry starzec barzo rad był z niego y miał go w niezwyczayney estymie, iż zabawiaiąc się widokiem onych pięknych białych głów, przedsię nic nie przepomniał ani nie opuścił z tego co mu powiedział.
Kto widział dwór naszych królów: Franciszka, Hendryka drugiego y inych królów iego synów, przyzna chętnie, kimbykolwiek był y chociaby ziachał cały świat, iż nie widział nigdy nic tak pięknego, iak nasze panie, będące na dworze tych królów, y nasze królowe, ich żeny y matki y siestry; przedsię ieszcze pięknieiszą rzecz byłby wdział (tak ktoś powiedał), gdyby był ieszcze żyw dziadek mistrza Gunina, który przez swoie wymysły, złudy, czarnoxięstwa a zamawiania byłby mocen przedstawić ie rozdziane y nagie, iako powiedaią iż uczynił raz w pewney zaufaney kompaniey na rozkaz króla Franciszka: był bowiem człek barzo doświadczony a subtylny w swoiey sztuce; y iego wnuk, któregośmy znali, nic nie rozumiał z tego naprzeciw niemu.