Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/329

Ta strona została przepisana.

gdybych okazał się nazbyt sprosnym, popadłbych przez to w osławę.
Trzeba wszelako, iżbych, nachwaliwszy się tyle piękne białe głowy, przydał opowiastkę o iednym Iszpanie, który nie barzo nawidząc iedney niewiasty, odmalował mi ią iednego dnia iak należy y rzekł mi: Sennor, vieja es como la lampada azeytunada d’iglesia, y de hechura del armario, larga y desvayada, el color y gesto como mascara mal pintada, el talle como una campana o mola de molino, la vista como idolo del tiempo anliguo, el andar y vision d’una antigua fantasma de la noche, que tanto tuviese encontrar la de noche, como ver una mandragora. Iesus! Iesus! Dios me libre de su mal encuentro! No se contenta de tener en su casa por huesped al provisor del obisbo, ni se contenta con la demasiada conversation del vicario ni del guardian, ni de la amistad antigua del dean, sino que agora de nuevo ha tomado al que pide para las animas del purgatorio, para acabar su negra vida: „Otoć ona; iest iako lampa stara y cała tłusta od oliwy kościelney; z postawy a kształtu podobna iest szafie wielgiey, pustey y źle skleioney; kolor y gracyą ma iako maszkara źle malowana; tułów iako dzwon klasztorny abo kamień młyński; twarz iako w posążku bożka z dawnych czasów; zwrok y chody iako starożytne widziadło błądzące po nocy; tak iż tyleżbych się lękał spotkać ią w nocy; iako uźrzyć mandragorę. Iesus! Iesus! Niech mnie Bóg ochrania od takowego spotkania! Nie dość iey tego, iż ma za swego statecznego gościa biskupiego prowizora, ani się kon-