oczywiście z nieodłączną na owe czasy poprawką domieszki fantazji, kursujących, bajeczek, nieścisłości w powtórzeniu, etc. Dwa razy może jedynie w toku książki Brantôme wykracza przeciw swej wstrzemięźliwości. Raz, kiedy on, zazwyczaj tak zwięzły, rozwodzi się w nieskończenie długim opisie nad pozbawionemi wszelkiego interesu dziejami poznania swego z margrabiną del Guast; czuć tu jednak nieodpartą potrzebę rozgadania się w żałosnem wspomnieniu nad uśmiechem szczęścia którego nie umiał wyzyskać; drugi raz, to w owej również długiej a mało interesującej przygodzie brata swego u królowej Nawary, zamieszczonej wyraźnie dla niewinnej przyjemności zaznaczenia, iż królowa Nawary mówiła do brata jego „mój kuzynie“.
Książka Brantôma ma opinję wysoce gorszącą. Nie mówię tu o tej kategorji czytelników, którzy szukają w Brantômie „pornografji“; co do tych, milej by mi było aby nie brali Żywotów pań do ręki. Ale wogóle przyjęte jest mówić i pisać o bezprzykładnem zepsuciu Brantôma, „godnego historjografa zwyrodniałych Walezjuszów i ich zepsutego dworu“ i t. d. Zwłaszcza bogobojni Niemcy używają sobie pod tym względem. Pozostawiam uczonym historykom dociekania, o ile dwór Walezjuszów mniej albo więcej był „zepsuty“ od dworu Ludwika XIV-go, Regencji, lub Ludwika XV-go. Pozwolę sobie jedynie zauważyć, iż niema i nie było takiego kawałka społeczeństwa, którego sprawy i czyny, opowiedziane z prostotą i naiwnością stylu Brantôma, nie zdawałyby się czemś monstrualnem. To zatem, co czyni,
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/35
Ta strona została przepisana.