wiedam“. Y tak go odprawiła, naśmiewaiąc się potem barzo z niego y nienawidząc gorzey morowey zarazy.
Szczęście byłoby dobremu panu, gdyby miał przyrodę onego wielgiego protonotara Baroda, iałmużnika króla Franciszka, który, kiedy mu się trefiło przyspać z iaką panią ze dworu, liczył conamniey do dwunastu, ba rano ieszcze powiedał: „Odpuście mi, pani, ieślim godniey nie uzdolił, wżdy brałem czyszczący medykament wczora“. Znałem go późniey; był to tęgi gaskończyk: zrzucił sukienkę y zwano go kapitanem Barodem; siła mi historyów naopowiedał, wszytkie z imienia y nazwiska.
Na stare lata opuściła go ta męzka y wenericzna krzepkosć; zaczym popadł w niedostatek, mimo iż swego czasu uszczknął był sobie niezłe kąski z tego, co mu przynosił iego instrument; ba wszytko przetrwonił y iął się warzenia a destilowania esencyi: „wżdy, powiedał, gdybych mógł, iako w młodszych leciech, destilować ieszcze esencyę nasienną, lepieybych radził sobie w moich sprawach y lepieyby mi się działo“.
Podczas ostatnich woien Ligi, pewien godny szlachcic y iunak nielada, wyszedłszy z fortycy nad którą miał przełożeństwo y ruszywszy w pole a nie mogąc za powrotem zdążyć na czas do garnizonu, zaiachał na noc do iedney piękney, zacney y znamienitey damy, która zaprosiła go iżby tam przespał; od czego się nie wymawiał bo był utrudzon sielnie. Podkarmiwszy go tedy smaczno przy wieczerzy, pani dała mu swoią kownatę y swoie łóżko, ile że wszytkie izby były ogołocone z przyczyny Woyny a zaś statki pochowane, gdyż miała barzo nadobne.
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/51
Ta strona została przepisana.