Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/113

Ta strona została przepisana.

tułu króla, maiąc to we swoiey mocy, wey wolał radniey kierować królami y im rozkazować.

Mówmy o naszych niektórych białych głowach[1]. Mieliśmy za czasu naszych woien Ligi panią Monpensierską, ową siestrę nieboszczyka pana Giza, która była wielga polityczka, y która dużo przyłożyła dowcipu, wymysłów swego bystrego rozumu y pracy ciała, aby zbudować oną ligę; owo tak ią zbudowawszy, gdy iednego dnia grała w karty, w prymkę (lubi bowiem barzo tę grę) ktoś iey powiedział iż dobrze mięsza karty; na co odparła w przytomności wielu osób: „Pomięszałem ie tak dobrze, iż nie możnaby ich lepiey zmięszać ani rozmięszać“. Byłoby to wszystko dobrze, gdyby iey blizcy nie byli poginęli; k’czemu, nie tracąc serca z przyczyny takiey straty, ięła krzątać się około zemsty. Owo, posłyszawszy owe wieści w Pariżu, nie zamykaiąc się w kownacie aby odprawować żałobę modą białogłowską, wychodzi z pałacu z dziećmi swego pana brata, trzymaiąc ie za ręce, prowadzi ie po mieście, czyni lament przed ludem, zagrzywaiąc go płaczem, litosnymi krzyki y słowy, aby wszytcy chycili za broń y podnieśli się z furyą, y czynili zniewagi przed domem y obrazem królewskim (iako to widziano y iako zamierzam to w iey żywocie opowiedzieć), y aby odmówili iemu wszelakiey wierności, ba przeciwnie zaprzysięgli szczyrą rebellią, z czego późni przyszło iego zamordowanie; po którem łacno iest odgadnąć, kto są owi, którzy dawali rady potemu y tego są winni. Wierę, serce siestry, tracącey takich braci, nie mogło strawić trucizny bez pomszczenia owego mordu.

  1. Katarzyna Lotaryńska, żona Ludwika de Bourbon, księcia Montpensier. Wieść o śmierci Henryka III, do którego żywiła śmiertelną nienawiść, tak ją ucieszyła, że od tego czasu nosiła stale zieloną szarfę, którą miała na sobie tego dnia.