Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/117

Ta strona została przepisana.

ako niegdy czynili sprzysiężeni na śmierzć Cezara, którzy gdy mieli dokonać tego uczynku, obrócili się ku posągu Pompeiusza y cichcem wezwali y ubłagali cień iego ręki, negdy tak waleczney, aby prowadziła ich przedsięwzięcie w uczynku którego też dokonali. Możebna, iż wezwanie oney xiężniczki mogło przyczynić się a przyspieszyć śmierzć króla, który ią tyle obraził. Bo też pani wielgiego serca y która czai w nim pomstę, iest barzo nieprzezpieczna.

Przypominam sobie, iż kiedy nieboszczyk iey pan mąż, xiąię Giz, otrzymał ów cios, od którego poległ, była podczas w obozie, dokąd przybyła przed kilkoma dniami, aby go odwiedzić. Kiedy więc wszedł do swoiey kwatery zraniony, wyszła naprzeciw niemu cale zrozpaczona a we łzach, y powitawszy go, hnet wykrzykła: „Iestli możebna, aby ten, który dopełnił tego uczynku y ten który go zgotował (podeźrzewaiąc pana admirała) pozostali nieukarani! Boże! ieśliś iest sprawiedliwy, iakoś powinien bydź, pomściy to; inaczey...“ y nie dokończyła tego słowa, bowiem pan mąż powściągnął ią, rzekłszy: „Żeno miła, nie obrażay Boga swoiemi słowy. Ieśli to on mi zesłał za moie grzychy, niech się stanie iego wola y chwała niech będzie iego imieniu. Ieśli zasię przyszło zinąd, on, któremu przynależy pomsta, dokona iey snadno bez ciebie“. Przedsię po iego śmierzci, dochodziła iey tak pilnie, iż mordercę rozdarto czterema końmi, zasię podeirzewanego od niey sprawcę zamordowano po niewielu leciech[1] (iako nadziwam się donieść na swoiem miescu) na skutek nauk, które dała swemu panu synowi, iakom

  1. Admirał Coligny, zamordowany w noc św. Bartłomieja, w r. 1572.