Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/131

Ta strona została przepisana.

iaką zawsze miała dla nich, będzie wiecznie trwała wraz z niemi, iako y ich prosi, aby czyniły podobnie y tożsamo względem iey córki: a widząc wzmagaiące się ich płacze, rzekła ieszcze: „Moie siestry, ieźli mnie miłuiecie, czemu nie raduiecie się ze mną z odmiany iaką czynię żywota tego nędznego na iny cale szczęśliwszy? Dusza moia, zmordowana tylą harowania, pragnie bydź iuż wyzwoloną, y naleźć się w miescu spoczynku z Iezusem Krystusem, moim Zbawicielem; y wy życzycie ią ieszce widzieć związaną z tem nędznem ciałem, które iest ieno iey więzieniem a nie pomieszkaniem! Błagam was tedy, siestry, nie trapcie się więcey.“
Takie y podobne piękne a krześciiańskie przedmioty wyrzekła iż niema tak znacznego doktora w świecie, aby mógł powiedzieć pięknieysze; które wszelako pomiiam. Zwłaszcza żądała widzieć panią Burdeilową, swoią matkę, prosząc siestry, iżby ią poszły przywołać y często im mówiła: „Móy Boże! siestry moie, żali pani Burdeilową nie przybywa? Ha! iakże wasze gońce są powolne! nie są wierę, zdatne, aby czynić z wielgim pośpiechem a pilnością.“ Matka przybyła, przedsię nie mogła iey oglądać żywey, zmarła bowiem godzinę temu.
Żądała również pilnie y mnie, którego nazywała zawżdy swoiem drogiem wuiem, y posłała nam ostatnie pozdrowienie. Prosiła nas, abychmy dali otworzyć iey ciało po śmierzci, co iey zawżdy było nader omierzłe, iżby (tak powiedała siestrom) za iawnieyszem odkryciem przyczyny iey śmierzci, miały stąd baczenie, one y iey córka, aby chronić y strzedz swoiego życia; „bowiem (powiedała) muszę to