nie podniesie, nie lękaiąc się zgoła śmierzci, nie prosząc nidgy Boga iżby iey dał życie a zdrowie, ieno cirpliwość w niedoli, a zwłaszcza iżby iey zesłał śmierzć łagodną, nie zasię ostrą i uporczywą; co się y stało: bowiem, kiedy my mnimaliśmy ią ieno bydź zemdloną, oddała ducha tak łaskawie, iż nie widziano aby poruszyła nogą, ani ręką, ani stopą, ani iżby uczyniła iaki zwrok przeraźliwy a szpatny; ale, przekręcaiąc oczy równie pięknie iak kiedy, zmarła, y umarłszy została równie piękna, iako była za życia w swoiey doskonałości.
Wielga szkoda, wierę, y iey y onych cudnych białych głów, którym się zmiera w ich pięknych leciech: chyba że mnimam, iż niebo, nie kontentuiąc się onemi wdzięcznemi pochodniami, które od stworzenia świata ozdabiaią iego sklepienie, chce z nich mieć ponadto ieszcze nowe gwiazdy, aby nam przyświecać, iako czyniły za życia swemi pięknemi oczami.
Ieszcze tę iedną a potym iuż nie:
Przypominacie sobie z przeszłych lat panią Balaninę[1], szczyrą siestrę we wszytkim onego walecznego pana Busia. Kiedy oblegano Kambre, czyniła tam co mogła, z całego mężnego y walecznego serca, aby przeszkodzić wzięciu miesta: wszelako, namordowawszy się napróżno wszytkiemi rodzaiami obrony iakich mogła przyczynić, widząc iż iuż się stało, y że miesto iest w mocy nieprzyiaciela, y cytadela stracona iest tak samo, nie mogąc znieść tego wielgiego źgnięcia w serce aby ustąpić ze swoiego władztwa (iey mąż bowiem y ona dali się nazywać xiążęciem a xiężną Kambreńskiemi a Kambrezyiskiemi, które to
- ↑ Renata de Clermont, żona Jana de Montluc-Baiagny.