łować a czcić swoią matkę, wszelako nie dać się iey rządzić: „nie iżby (pry) nie była barzo roztropna a strzemięźliwa, ale iż iest więcey burgundką niż francuzką“. Wey też miłował ią tylko po to, aby mieć z niey potomstwo, kiedy zaś to osiągnął, nie troszczył się więcey o nią. Trzymał ią w zamku w Ambazyey iako zwykłą panią, na barzo lichym wikcie, tak licho ubraną iak prosta szlachcianka; y tam ią zamykał z małym dworem, aby się modliła, on zasię chadzał się zabawiać y folgować sobie inędy. Możecie zgadnąć, skoro król miał takie mnimanie o białyoh głowach y rad był o nich źle mówić, iako sobie używały na nich wszytkie ięzyki na dworze; nie iżby złość miał iaką do nich iż sobie tak folgowały, ani chciał ie tamować nieco w ich igrach, iako widywałem niektórych: iedno iż iego nawiętsza uciecha było dworować sobie z nich; tak iż te niebożęta, uciśnione takowem brzemieniem osławy, nie mogły barzo często zadrzyć podogonia tak swobodno iakby pragnęły. A wszelako k..ewstwo rozpleniło się sielnie za iego czasu; król bowiem sam barzo pomagał do tego rzemięsła y wspirał w tyra szlachtę ze dworu; a potem natrząsali się z tego na wyprzódki, bądź to publicznie, bądź sekretnie, y wyścigali się kto uczyni lepsze opowiastki o ich sprosnościach, y ich trzęsionkach (tak to nazywał) y ich iurności. Prawda iż pokrywano imiona co nawiętszych, które zgadywano ieno przez domyślniki a przymówki; owo mnimam iż lepszych czasów zażywały, niż wiele inych (wiadomych mi) za panowania nieboszczyka króla, który ie strofował a przyganiał y karcił sielnie. Oto co słyszałem o tym dobrym królu od niektórych ze starszych.
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/142
Ta strona została przepisana.