raz pochełpił się przygłośno na uczcie, na którey był Ian Burgundski, iego krewniak, iż miał we swoim kabinecie portrety co naypięknieyszych białych głów z któremi sobie folgował, trefunkiem, iednego dnia, ówże diuk Ian wszedł do kabinetu; owo pirsza pani, którą uirzał wyobrażoną, na portrecie y która przedstawia się spoźrzeniu iego zwroku, to była iego szlachetna pani małżonka, którą miano w onem czasie za barzo cudną: nazywała się Margareta, cora Alberta Bawarskiego, grabi na Henie y na Zelandyey. Któż owo był zdziwiony? wierę, dobry małżonek: możecie mnimać iż po cichu wyrzekł sobie: „Ha! mam y ia“. Wszelako, nie zdradzaiąc oney pchły która go kąsała dotkliwie, pokrył wszytko, y, hoduiąc pomstę, wdał się z nim w sprzeczkę o regencyią a zarząd królestwem; y ubarwiaiąc nieżyczliwość tym przedmiotem, a nie sprawą swoiey żeny, kazał go zamordować u bramy Barbeckiey pod Pariżem; zasię, po śmierzci swoiey pirszey żeny (możecie myśleć o truciźnie), owo gdy krowa zdechła, iako to mówią, poiął w drugie stadło córkę Loisa, trzeciego xiążęcia Burbońskiego. Możebna, iż ieno pogorszył swoią rzecz; takowe bowiem ludzie podległe rogalstwu daremnie odmieniaią kownatę y iamę, wszędy nayduią ie tak samo.
Ów xiążę postąpił w tym barzo roztropnie, iż się pomścił cudzołoztwa, nie podaiąc na zgorszenie siebie ani żeny; co było u niego barzo roztropne udanie. Tak bowiem słyszałem od iednego barzo dzielnego woiownika: iż trzy są rzeczy, których roztropny człek nigdy nie powinien ogłaszać, ieśli w nich iest obrażony, y powinien
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/144
Ta strona została przepisana.