chwycił zaraz ową trefność y iął się uśmiechać, mówiąc: „Móy kuzynie, przyprawiłeś o rumieniec te przezacne panie; królowa pogniewa się na cię, gdy się o tem dowie“: iakoż dowiedziała się, przedsię nie mruczała na to; owszeyki trefność zdała się iey dobra; a potym król uśmiał się z niey barzo mocno z papieżem, który, udzieliwszy błogosławieństwa, dał im dispensę którey życzyły, zaczym odeszły wieldze ukontentowane.
Nazwano mi one trzy panie: pani Szatobryiańska, abo pani Kanapelowa, pani Szationowa, y pani prezydentowa Kaen, barzo godne białe głowy. Wiem tę opowieść od starszych ludzi u dworu.
Pani Diuzesowa uczyniła wiele lepiey, za czasu gdy papież Paweł trzeci przybył do Niey odwidzić króla Franciszka: wówczas ona zwała się panią Dziubeliną y od młodości barzo była sposobna do kunsztownei posługi a barzo trefnego wysłowienia. Iednego dnia, przypadszy do nóg Iego Świętobliwości, błagała ią o trzy rzeczy: iedną, iżby iey dał absolucią za to, iż będąc smarkatą dworką przy pani regentce, gdzie nosiła miano panny Talarówney, zgubiła raz nożyczki przy swoiey robocie, y uczyniła ślub świętemu Aliwergotowi, iż go dopełni ieśli odnaydzie owe nożyczki; co też się stało, wszelako nie dopełniła ślubu, nie wiedziała bowiem, gdzie leży iego święte ciało. Drugie żądanie było, iżby iey dał przebaczenie za to, że kiedy papa Klemens przyiachał do Massyliey, ona, będąc ieszcze panną Talarówną, wzięła iednę poduszkę z iego alkowy y wytarła sobie nią przodek y tyłek, na czym późni iego Świętobliwość skłoniła swoią dostoyną głowę a twarz,
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/149
Ta strona została przepisana.