opowiastek; z których słyszałem iedną ucieszną, co mu się trefiła, y którą potem opowiedział, o iedney piękney młodey paniey, przybyłey na dwór, która, iż nie była nadto bystrego poięcia, dała się cale łatwo nakłonić namowom możnych a zwłaszcza tego wielgiego króla; owo, iednego dnia, gdy chciał zatknąć swóy sztandar dobrze rozwinięty w iey fortycę, ona, która słyszała o tym, y widywała conieco, iż, kiedy się podaie coś królowi lub kiedy się co bierze od niego, y gdy się dotyka, trzeba to wpirw ucałować, abo też rękę gdy się ią bierze y dotyka; zaczym, przez iney ceremoniey, nie chybiła temu, y całuiąc barzo pokornie rękę, wzięła sztandar królewski y zasadziła go sobie we fortycę z wielgą uniżonością; poczym zapytała z wielgą statecznością króla, iako chce by mu usłużyła: czy iako biała głowa godna a skromna, czy iako rozwiązła. Niema wątpienia iż poprosił ią o rozwiązłą, w tym bowiem była uciesznieysza niżeli w skromney postawie; w czym nalazł, iż nie straciła swoiego czasu y potym y przedtym y wszytko; zaczym uczyniła mu wielgi pokłon a rewerencyią, dziękuiąc pokornie za chlubę iaką iey wyrządził, którey nie była godna, zlecaiąc mu po wielokroć iakoweś awanze dla iey męża. Słyszałem nazwisko oney paniey, która późni nie była iuż tak głupia iak podczas, ba zgoła obrotna y barzo chytra. Ów król nie żałował sobie z powtarzaniem tey opowiastki, która doszła do wielu uszów.
Był barzo chciwy wiedzieć sprawy miłośne tych y owych, a zwłaszcza o samem potykaniu y także o wdzięcznych postawach, iakie przybierały damy, kiedy były
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/151
Ta strona została przepisana.