kę, tak iż panna rzekła mu głośno w pokoiu królowey, gdy przyszło do poswarki: „Niechaycie mnie, inaczey powiem coście mnie powiedzieli“. Szlachcic, który w ufności zawierzył iey iakąś rzecz o iedney barzo znamienitey paniey, y uląkłszy się aby mu to na złe się nieobróciło, a co namniey by nie był wygnany ze dworu, nie zaiąkaiąc się odparł (był bowiem cięty w ięzyku): Ieśli powiecie com wam powiedział, ia powiem com wam uczynił“. Któż owo był zdziwiony? wierę owa panna, iakbądź ieszcze odpowiedziała: „Cóżeście mi uczynili?“ Aż tamten: „Cóżech wam powiedział?“ Panna znowu mu odrzecze: „Wiem dobrze coście mi powiedzieli;“ a ów: „Wiem dobrze com wam uczynił“. Panna znowu: „Dowiodę tego łacno, coście mi powiedzieli“; ów odeprze: „Dowiedę ieszcze łacniey tego com wam uczynił“. Wreszcie, wytrwawszy iakiś czas w takowych kontestacyach, y replikaoh a duplikach podobnemi słowy, poniechali tego z nalegania inych, którzy byli temu przytomni, mimo iż rzecz nie była dla nich bez uciechy.
Takowa sprzyczka doszła hnet do uszów królowey, która popadła w wielgi gniw, y chciała wraz poznać słowa iednego y uczynki drugiego, y posłała ich szukać. Przedsię iedno y drugie, widząc iż nie na dobre się obróciło, umyślili zgodzić się ze sobą y stanąwszy przed oblicze królowey rzekli, iż to ieno igra była, w którey tak się z sobą sprzyczali y że ów szlachcic nic iey nie powiedział ani też nic nie uczynił. Tak wykręcili się sianem przed królową, która wszelako posztrofowała ich y przyganiła mocno szlachcicowi, ile że iego słowa nazbyt wielgie miały
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/158
Ta strona została przepisana.