Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/172

Ta strona została przepisana.

Mnimam, iżby to była dlań żałość śmiertelna. Tak samo musi być y z miłośnikami, które miłuią w znamienitem miescu, powiedaią niektórzy. Tego mnimania był wielgi hetman pan Nemurski, zwierzciadło wszelakiego rycerstwa: bowiem, ieśli kiedy iaki xiążę, pan abo szlachcic szczęśliwy był w amorach, to, wierę, on. Nie szukał w tym rozkoszy aby ie ukrywać swoim naypoufalszym przyiaciołom; iakbądź przed wieloma trzymał ie tak taiemnie, iż barzo niełacno można było co odgadnąć.
Wierę, dla pań mężatych, odkrycie takie iest barzo nieprzezpieczne; wszelako co do panien y wdów, mogących się wydać, mnieysza: pozór bowiem a osłona przyszłego małżeństwa kryią wszytko.
Znałem na dworze barzo godnego szlachcica, który obsługiwał iedną barzo znamienitą panią; owo gdy raz miedzy iego kompanionami była rozmowa o ich łubkach y wszytcy się sprzysięgli aby sobie odsłonić ich fawory, ów szlachcic nizacz nie chciał wyiawić swoiey, ieno wynalazł sobie iną zkądinąd, y tak ich wywiódł w pole, mimo iż było w drużynie iedno znaczne xiążę, które zaklinało go o to y podeźrzewało conieco z onych taiemnych miłości; wszelako tamten w sercu sto razy przeklinał los, który go zmuszał nie wyiawić, iako ini czynili, swoiey dobrey fortuny, o którey milsza iest rozpowiedać iako o złey.
Inego takoż znałem, barzo dwornego kawalera, który, naskutek pysznienia się zbyt swobodnego, z iakiem, tak przez oznaki iakoteż słowa y uczynki, wyiawił swoią panią, o którey radniey mu było zmilczyć, o włos nie był ubit