głowa teraz iest barzo ozdobiona niemi na koszt onego pana a kupra swoiey matki, inaczey teraz chadzałaby codnia do ogrodu rwać kwiaty ku swoiey ozdobie, miast onych kamieni; owo niechże sobie zrobi z nich pasztety a frykasy; opuszczam ie iey“. Kto znał ową pannę, hnet mnimał ią bydź zdolną takowego postępku, iakoż sama mi to powtorzyła, ile że była barzo swobodna w słowach; wszelako omal iż na złe iey się to nie przygodziło, tak ze strony męża iak y żeny, iż ią w takową ohyzdę podała; w czym tamtą wszelako ganiono, powiedaiąc iż to była iey wina, iż tak do żałości a rozpaczy przywiędła tę ubogą pannę, która barzo sumniennie zapracowała na one podarki w pocie swoiego ciała.
Owa panienka, iako iż była z naycudnieyszych a naypowabnieyszych swoiego czasu, mimo iż tak pozwoliła swoiego ciałka onemu xiążęciu, hnet wydała się za iednego barzo bogatego, wszelako nie równego iey rodu; tak iż, iednego dnia, gdy sobie zaczęli wyrzucać iedno drugiemu zaszczyty iakie sobie wyrządzili iż się zaślubili wzaiem, w czym ona (która była z tak wielgiego domu) iż go poślubiła, on odparł: „Wżdy ia więcey zrobiłem dla was, niż wy dla mnie: sam bowiem zbyłem się cześci, aby wam cześć przywrócić“; chcąc napomknąć przez to, iż, skoro straciła ią będąc panną, on iey ią przywrócił poiąwszy za żenę.
Słyszałem y wiem z dobrego miesca, iż, gdy król Franciszek pirszy opuścił panią Szato-Bryianową[1], swoią miłośnicę barzo ulubioną, aby wziąć panią Destampinę, z domu Helównę (którą pani regentka wzięła z sobą za
- ↑ Pani de Chateaubriand i pani d’Estampes.