Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/195

Ta strona została przepisana.

z umysłu w pole, y przechadzaią się drogą, aby słyszeć ich iak gaworzą y słyszeć od nich tysiąc sprosności y słów wszetecznych, iakie im mówią y blazgonią pyskiem, przymawiaiąc im za ich wszeteczeństwa y sprosności iakie czynią ze swymi mężami a miłośnikami, wierę zgoła wymawiaią im amory a parzenie się woźnicami, paziami, pachołkami a koniuszemi, którzy im towarzyszą. Ba, co więtsza, żądaią od nich swobodno rozkoszy obcowania z niemi, y klną się, że ie wyobracaią a wygodzą im lepiey niźli wszytcy ini. A to powiedali rąbiąc prosto z mostu a całkowicie wszytkie słowa, zgoła ich nie przystraiaiąc. Damy poprzestawały na tem iż naśmiały się do syta y miały w tym rozrywkę, y kazowały im odpowiadać ludziom których miały z sobą, iako że iest dozwolone odpłacić rzecz z nawiązką. Zasię, po ukończeniu winobrania, staie rozeym na takowe pogwarki aż do następnego roku, które o inym czasie byłyby dochodzone y czysto ukarane.
Powiedano mi, iż ten obyczay trwa ieszcze: ba wiele ludzi we Francyey życzyłoby iżby był przestrzegany w iakieyś porze roku, aby mieć lubość swoiego szkalowania, które tyle miłuią, y z wszelkiem przezpieczeństwem.
Owoż, aby z tem zakończyć, białe głowy winny być szanowane od całego świata, ich amory y łaski chowane w sekrecie. Dlatego to powiedał ów Aretyn, iż, gdy mowa o tym punkcie, ięzyki iakie miłośnicy a ich miło podaią sobie wzaiem, przeznaczone są nietylko dla lubowania się, ani dla rozkoszy iakiey się w tym zażywa, ilko aby związać te ięzyki razem y wymienić iakoby sygnał, że ma