Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/206

Ta strona została przepisana.

zarazem orędziem przezemnie wydanem y wyrokiem, aby was ukontentować w tym czego pragniecie, ku czemu braknie ieno wykonania“, które też spełniło się hnet po onem czytaniu. Ha! co za wyrok! Wiele lepszy niż kiedy wydały go nasze tribunały! Bowiem, chocia Aryiost ozdobił słowo Renoda barzo wdzięcznemi racyiami, upewniam was, iż nie przepomniała żadney, ale wytłómaczyła e y przedstawiła barzo dokumentnie, tak iż tłómaczenie tyleż sposobne było ku wzruszeniu szpiku co sam wzór; czym dobrze dała poznać przyiacielowi, iż rada była dać mu życie y zgoła nie życzyła bydź nieubłaganą, w czym owo tamten też umiał nie tracić czasu.
Dlaczegóż tedy biała głowa, skoro przyroda uczyniła ią dobrą a miłosierną, nie miałaby użyć swobodno darów iakie owa iey dała, nie okazuiąc się naturze niewdzięczną, abo też nie staiąc iey wspak y nie przeciwiaiąc się iey ze wszytkim? Tak słyszałem o iedney paniey, iż, patrząc iednego dnia na męża iak chodził a przechadzał się po sali, nie mogła się strzymać, by nie rzec swemu miłośnikowi: „Patrzcie (rzekła) na tego ciemięgę, iak chodzi; żali on niema weźrzenia szczyrego rogala? Czyżbych tedy nie była srodze obraziła przyrody, skoro go takim uczyniła a k’temu przeznaczyła, gdybych iey była przeciwiła się a leż zadała?“
Słyszałem o iedney paniey, która uskarżała się na męża iż nie obchodził się z nią dobrze, zazdrosnego był umysłu y podeźrzewał iż chce mu przyprawić rogi. „Wżdy dobry on iest sobie! (mówiła tak swemu miłośnikowi) zdaie mu się, iż iego ogień równy iest moiemu: toćże ia