Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/210

Ta strona została przepisana.

rżała, medyk powiedział iey pewnego dnia, iż nigdy nie ozdrowieie, ieśli tego nie będzie czynić; aż ta wraz odpowie: „Ha, dobrze! czyńmyż tedy“. Zaczym medyk y ona sprawili wespołek radość swoiemu sercu a ciału. Iednego dnia rzekła mu: Powiedaią wszędy, iż mi to czynicie, wszelako nic to, skoro się czuię zdrowa“; w czym używała zawżdy uciesznego słowa które się zaczyna na i. — „Y ile tylko w moiey mocy, będę to czyniła, skoro zdrowie moie od tego zawisło“.
Owe dwie panie nie przypominały oney godney paniey z Pampelony, o którey powiedałem ieszcze wprzódzi, a pomieszczoney w Stu Opowieściach królowey Nawary; owa, rozmiłowawszy się bezmiernie w panu Dawanie, wolała radniey ukryć swóy ogień, żywić go w piersi, goreiącey od tego, y umrzeć, niźli chybić swoiey cześci. Wszelako, wedle tego co słyszałem o tym w rozmowie kilku godnych pań y panów, to była czysta głupka, y mało dbała o zbawienie duszy, skoro sama z się zadawała sobie śmierzć, maiąc w mocy wypędzić ią, y czem byle iakiem. Bowiem, iako powieda stare przysłowie francuzkie: „Ze skoszoney trawy, a zi....... p.... szkoda hnet się wróci“. Ba, cóż ztąd, chocia rzecz się stała? Zali, skoro ta sprawa się spełni, zali wychodzi na iaw przed oczy ludzkie, iako ine sprawy? Czy biała głowa po niey chodzi kulawsza od tego? czy kto co pozna? To się rozumie, kiedy się rzecz wykona kryiomo, przy zamkniętych drzwiach y kiedy nikt nic nie widział. Chciałbych barzo wiedzieć, czy wiele onych wielgioh dam, wiadomych mi (bowiem miedzy niemi to miłość nayradsza przemieszkuie, iako powieda ona