Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/241

Ta strona została przepisana.

drobne liche podarki, nie kosztuiące zgoła; chociaby bowiem panna, iako widziałem takie, była nabarziey znaczną, z możnego domu a bogata dziedziczka, zawżdy iey ociec, matka, krewni a opiekunowie trzymaią ią tak kuso z iey zasobem, iż nie ma sposobu użyczyć ich swoiemu służce, ani też szyrzey rozwiązać swoią taszkę, cheba ieno oną od przodku; a także iż same z się są skąpe, chociaby ieno dla tey dobrey przyczyny, iż nie maią z czego bydź rozrzutne; szczodrość bowiem zawisła y zależy od śrzodków; zasię niewiasty a wdowy mogą swoiemi namiętnościami rozrządzać barzo swobodno, ieźli ie maią; zwłaszcza kiedy czuią chuć ku mężczyźnie y rozmiłuią się w nim a rozdurzą, sprzedałyby a oddały wszytko aże do koszuli, radniey niżby miały go nie posmakować; tak iako łakomce a tacy co nadmierne smaki maią w gębie, kiedy maią ochotę na dobry kąsczek, muszą go posmakować, choćby niewiedzieć co kosztował na targu. Bidne panny nie maią tey samey wolności, ieno, wedle tego co im się trefi, dobre czy lichsze, mus im iest na tym poprzestać.
Przyczyniłbych niezmierną mnogość przykładów onych ich amorów y różnych ich appetitów a cudacznych rozkoszek; wszelako nigdybych nie skończył: przytem takie powieści nie wiele miałyby smaku, gdyby ich nie nazwać po imieniu a nazwisku, czego nie chcę uczynić dla powszechnego dobra, bowiem nie życzę ich podawać w osławę, a przyrzekłem sobie unikać w tey xiążce wszelakiego zgorszenia, tak iżby mi nikt nie mógł przyganić niiakiey omowy. Owo gdy się przytacza nieiakie powiastki a zaś zmilcza imiona, niemasz w tym żadnego zła; wey pozwalam