też była barzo w nich umiarkowana, mówiąca barzo mało y zawżdy swoiem iszpańskiem.
Była barzo nabożna a wcale nie świętula, nie okazuiąca swoiey nabożności znaki zewnętrznemi y nazbyt skaczącemi w oczy, ani nazbyt przysadnemi, iako widywałem takowe niektóre oćczenaszki; wżdy nie chybiaiąc zwyczaynym godzinom modlitwy, przestrzegała ich barzo pilnie, nie przyczyniaiąc inych niezwyczaynych. Wierę prawda iest, co słyszałem od niektórych iey pań dworskich, iż kiedy nalazła się w łożu sama a niewidoczna, przy dobrze zasłonionych kotarach, przyklękała sobie w koszulce y modliła się ieszcze całą abo pół godziny, biiąc się w piersi a umartwiaiąc się w nabożności. Na czym nie rychło się postrzeżono, dopiro kiedy król Karl iey małżonek pomarł; gdy się bowiem położyła y wszytkie panie dworskie opuściły ią, iedna z tych które spały w iey kownacie, słysząc ią wzdychaiącą, odważyła się zerknąć przez kotarę, y uźrzała ią w takiey postawie, modlącą się y proszącą Boga w takowym sposobie, iako czyniła co wieczora; tak iż ta dworka, będąca z nią dość poufale, ośmieliła się iey przedstawić iednego dnia, iż ze szkodą czyni dla swego zdrowia. Pogniwała się pani przeciw niey, iż ią odkryła y zaźrzała na nią, chcąc iakoby temu zaprzeczyć, y rozkazała iey nie pisnąć o tym słowa; dlatego zaniechała tego owego wieczora; w nocy wszelako naprawiała wszytko, mnimaiąc iż iey niewiasty się nie obaczą; wżdy one widziały ią y postrzegły przez cień od światła iey słoia pełnego wosku, który miała zapalony w alkówce kole łóżka, aby czytać y modlić się do Boga
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/258
Ta strona została przepisana.